Mam dzisiaj urodziny, kończę 14 lat, więc
...
Oto moja niespodzianka! Miniaturka pt.
''Miłość Zakazana która nie miała prawa bytu''.
Londyn,
19.09.1999
Hermiono!
Wiem, że teraz kiedy zaczynasz czytać ten
list, chcesz go najchętniej podrzeć i spalić, jednak proszę Cie, przeczytaj go
do samego końca. To bardzo ważne.
Hermiono. Tak dziwnie mówić do Ciebie po
imieniu, zawsze byłaś dla mnie Granger, kujonicą, bądź po prostu zwykłą
Panną-Wiem-To –Wszystko, ale czy na pewno? Nie wiesz wszystkiego Hermiono i
szczerze myślałem, że się nigdy o tym nie dowiesz, jednak ja, nie potrafię
inaczej i muszę Ci o tym opowiedzieć. O mnie, o Tobie, o Nas. To tak jakby
nasza wspólna, a zarazem oddzielna historia, Hermiono.
Może zacznijmy od początku. Pamiętasz
może naszą pierwszą podróż do Hogwartu? Pewnie, że pamiętasz, takich rzeczy się
nie zapomina.
Wpadłaś do mojego przedziału szukając
ropuchy Longbottona. Wiesz, w pierwszym momencie mogłem dać sobie głowę uciąć,
że pochodzisz z arystokratycznej rodziny, że Twoja krew jest tak samo
nieskazitelna co moja. Jednak kiedy się mi przedstawiłaś, już wiedziałem, że
snułem błędne przypuszczenia. Liczyła się dla mnie tylko i wyłącznie czystość
krwi, więc brzydziłem się ludźmi tego samego pokroju co Ty, byłem, gówniarzem,
podłym i aroganckim, bardziej niż dziesięciu Ślizgonów razem wziętych. Tak,
taki byłem i nie wstydzę się do tego przyznać.To wtedy po raz pierwszy
pokazałem Ci ile dla mnie znaczysz, tyle ile jakiś sśmieć, brudny,
sponiewierany i wyrzucony, jak bardzo się myliłem? Sam tego nie wiedziałem. Przepraszam,
Hermiono. Wiem, że jest Ci ciężko to czytać, ale musisz! Słyszysz? Musisz to
przeczytać, musisz mnie wysłuchać, do końca, samego końca.
Pierwszy rok. Byłaś najlepszą uczennicą,
zawsze we wszystkim perfekcyjna, mimo moich docinków na korytarzach,
podziwiałem Cię. Ignorowałaś mnie, nie dawałaś po sobie poznać, że w
jakikolwiek sposób bolą Cię moje chamskie komentarze na Twój temat. Brnęłaś do
przodu, nie patrząc pod nogi z dumną uniesioną głową.Wiesz, kiedy weszłaś do
tej łazienki, wtedy kiedy zaatakował Cię troll, poszedłem za Tobą ... Płakałaś.
To był impuls, wiedziałem, że muszę do Ciebie iść, pocieszyć, porozmawiać,
cokolwiek, byle tylko być przy Tobie, lecz uprzedzili mnie Potter i Weasley,
spóźniłem się. Wtedy po raz pierwszy zmarnowałem swoją szansę, byś zaczęła
postrzegać mnie jako innego człowieka, Hermiono.
Drugi rok. To wtedy nazwałem Cię po raz
pierwszy szlamą .. nawet nie wiesz jak bardzo tego żałuję, jak bardzo bym
chciał cofnąć czas, by zacząć od nowa, ale się nie da, dlatego też piszę ten
list. Patrzyłem Ci prosto w oczy, kiedy wypowiadałam to słowo, to obrzydliwie,
plugawe słowo, którym nigdy nie powinnaś być nazwana. Doskonale pamiętam ból i
cierpienie w Twoich czekoladowych oczach w których później pojawiły się łzy,
łzy spowodowane przeze mnie. Płakałaś przeze mnie i nigdy sobie tego nie
wybaczę. Później kiedy zostałaś spetryfikowana, byłem pierwszą osobą która
odwiedziła Cię w Skrzydle Szpitalnym. Tak Hermiono. Ja jako pierwszy, wpadłem do
Skrzydła niczym burza, kiedy tylko dowiedziałem się co się stało. Usiadłem przy
Twoim łóżku i delikatnie pogładziłem Twoją drobniutką dłoń. Patrzyłem na Ciebie
i prosiłem Merlina by nic Ci nie było. Kiedy odzyskałaś ‘’ życie ‘’ miałem
ochotę podbiec do Ciebie i wyściskać, za to, że po prostu jesteś i żyjesz,
jednak byłem tchórzem i brakło mi odwagi. Zmarnowałem po raz drugi swoją
szansę.
Trzeci rok. Pewnie zawsze zastanawiałaś
się, dlaczego podszedłem do tego hipogryfa. Otóż zobaczyłem jak łapiesz go za rękę.
Patrzyłem jak Twoja dłoń chwyta jego, patrzyłem i nie mogłem uwierzyć, a moja
nienawiść do łasica wzrastała z każdą minutą i wtedy podjąłem decyzję, chciałem
Ci zaimponować, popisać si przed Tobą, pokazać to jaki nie jestem, lecz znowu
dałem ciała i wyszedłem na ostatnią ofiarą losu. Byłem pieprzonym egoistą który
myślał tylko o sobie. Nie wiem czy mi uwierzysz, ale kiedy mój ojciec zobaczył,
co to ptaszysko zrobiło mi w rękę wpadł w furię i obiecał, że Hipogryf zostanie
ukarany, prosiłem, błagałem by tego nie robił, bo wiedziałem, że zostanę
stracony w Twoich oczach, potraktował mnie crucio, za to, że śmiem się mu
sprzeciwiać, ale ja właściwie nie czułem bólu, bo myślałem o Tobie, Hermiono.
Tak o Tobie. Wiedziałem, że byś była ze mnie dumna, gdybyś się dowiedziała, że
się mu postawiłem. Jednak moje starania poszły i tak na marne, bo już kilka dni
później jak mu tam było, chyba Hardodziop, prawda? Tak, chyba tak, został
skazany na śmierć. Pamiętam, kiedy poszłem zobaczyć czy już po wszystkim razem
z Crabbem i Goylem, a Ty wtedy wybiegłaś z zamku. Odwróciłem się w Twoją stronę
i podziwiałem jak Twoje włosy rozwiewa wiatr, poczułem zapach konwalii, to Twój
ulubiony zapach Hermiono, prawda? Patrzyłem, nie mogąc oderwać od Ciebie oczu,
dopóki nie przystawiłaś mi różdżki do gardła, nie bałem się, wiedziałem, że
jestem tylko kawałem sukinsyna, a śmierć zadana przez Ciebie byłaby spełnieniem
marzeń, jednak Ty miałaś najwidoczniej inne plany, uderzyłaś mnie z całej siły
w nos, należało mi się. Wiem to.
Czwarty rok. Nie pamiętam całego roku,
Hermiono, bo jednym i jedynym wydarzeniem o którym chce pamiętać, jak i
zapomnieć to bal bożonarodzeniowy. Kiedy Cię zobaczyłem ... nadal nie potrafię
tego określić jak pięknie wyglądałaś ... pięknie? Przepięknie? To za mało. Wyglądałaś
jak bogini, nawet nie wiesz jak zazdrościłem Krumowi, że będzie miał Ciebie na
wyłączność przez cały wieczór. Zazdrościłem mu, cholera ja mu zazdrościłem i
byłem cholernie zazdrosny o Ciebie. Byłaś jedyna, wyjątkowa i nie powtarzalna.
Tak bardzo chciałem byś była moja, tylko i wyłącznie moja, jednak byłem od
początku na straconej pozycji, wiedziałem, że nie wygram tej wojny Hermiono,
wojny o Ciebie.
Piąty rok. Cholerna brygada inkwizycyjna. Wiem, że postrzegałaś mnie jako
palanta, który stara się uprzykrzyć życie gorszym ode mnie, jednak ja nie
miałem na celu poniżania, uprzykrzania życia Tobie i Twoim przyjaciołom. Ja
chciałem Was, Ciebie, chronić Hermiono. Tylko i wyłącznie Ciebie. Nie chciałem
by coś Ci się stało, żeby ta ropucha Cię złapała. Wiem, że możesz mi nie
uwierzyć, ale to ja podsunąłem pomysł Zgredkowi z Pokojem Życzeń. Cały czas
kręciłem i kłamałem w żywe oczy nauczycielom oraz temu żałosnemu charłakowi.
Nie chciałem Was wydać, nie chciałem bys cierpiała. Ale Was złapali. Patrzyłem
jaka byłaś zawiedziona kiedy Umbridge trzymała Was w swoim gabinecie, widziałem
żal i rozczarowanie w Twoich oczach, a moje serce krajało się na ten widok, ale
jednak wpadłaś na jakiś pomysł, a ja już wiedziałem, że nie poddasz się bez
walki, w końcu byłaś odważna, dzielna i mądra, a ja? A ja byłem i jestem
zapatrzony w Ciebie jak obrazek, najcenniejszy obrazek.
Kiedy wsadzili mojego ojca do Azkabanu,
cieszyłem się jak trzylatek któremu mama kupiła lizaka.
Myślałem, że już z niego nie wyjdzie,
taką miałem nadzieję, bo była by to moja szansa by się do Ciebie zbliżyć
Hermiono, byś może dała mi drugą szansę i odwzajemniła moje uczucie którym Cię
darzyłem i darzę nadal, lecz znowu się myliłem.
Szósty rok. Dostałem zadanie, tak jak już wiesz, by zabić Dumbledore. Wiesz,
starałem się na wszelkie sposoby go uśmiercić, byś tylko nie dowiedziała się,
że to ja za tym stoję, by Twoja nienawiść do mnie nie wzrosła. Ponownie mi się
nie udało, stałem i patrzyłem na tego starca, a przed oczami miałem Ciebie i
już wiedziałem, że tego nie zrobię, że go nie zabiję, bo byś mi nie wybaczyła,
prawda? Później uciekłem. Uciekłem jak zwykły tchórz którym byłem, nie
potrafiłem się postawić ojcu, nie potrafiłem powiedzieć Ci tego co czuję, ani
poradzić sobie z własnym ‘’ja’’. Jestem i byłem tchórzem.
Siódmy rok. Kiedy jechaliśmy do Hogwartu przeszukałem wszystkie przedziały.
Czego szukałem? Szukałem Ciebie. Wieści o tym, że nie wracasz by zakończyć
naukę rozniosły się jak burza, jednak ja i tak liczyłem, że może jednak to nie
prawda i siedzisz gdzieś w którymś wagonie i czytasz jakąś grubą książkę,
wpadałem w coraz gorszą panikę, kiedy z każdym kolejnym wagonem z każdym
kolejnym przedziałem, uświadamiałem sobie, że to prawda, że nie jedziesz do
Hogwartu, że chcesz uratować świat, a ja? A ja siedziałem załamany i modliłem
się, by tylko nic Ci się nie stało.
Wojna. Pokój życzeń. Nie chodziło mi o
to, żeby Was pojmać Hermiono. Chodziło mi o to, żeby przetrzymać Cię w nim,
najlepiej dopóki nie skończy się wojna, żebyś była bezpieczna i żyła, to była
dla mnie najważniejsze, jednak los i tym razem nie poszedł po mojej myśli,
ponownie zawiodłem, ponownie okazałem się bezwartościowym sukinsynem.
Wiesz, że podczas wojny przeszedłem na tą
dobrą stronę? Pewnie, że nie wiesz, bo niby skąd. Ale zrobiłem to dla Ciebie,
kochanie. Tak, dla Ciebie. Wiedziałem, że byś była ze mnie dumna,wiedziałem, że
byś poparła moją decyzję. Kiedy walczyłem, dostałem z dziesięć razy crucio od
własnego ojca.
Pojedynkowaliśmy się na śmierć i życie,
pojedynkowaliśmy się o Ciebie Hermiono. Dowiedział się o moich uczuciach do
Ciebie, nie wiem skąd, nie wiem jak, nie pytaj mnie oto, ale tym razem pierwszy
raz wygrałem, zabiłem go, zabiłem własnego ojca.
Powinienem być dumny i cieszyć się z
takiego obrotu spraw, myślałem, że będę mógł do Ciebie pójść i powiedzieć co
czuję. Szukałem Cię. Biegłem po korytarzach, by Cię znaleśźć. Nabrałem odwagi i
byłem gotów wyznać, wyznać to co dusiłem w sobie od samego początku. I wtedy
Was zobaczyłem. Ciebie i Weasley’a, a mój świat, runął jak domek z kart.
Zrozumiałem, że ja na Ciebie nie zasługuje i, to nie możliwe byśmy byli razem,
byśmy byli szczęśliwi, tak jak normalna para. A kiedy się otrząsnąłem,
odszedłem,bo wiedziałem, że moja miłość do Ciebie nie ma prawa bycia.
Stwarzałem pozory, przez cały czas kiedy uczyliśmy się w Hogwarcie. Kłamałem i
wychodziło mi świetnie. Mówiłem ‘’ szlama ‘’ kiedy chciałem powiedzieć ‘’
kochanie ‘’. Szydziłem z Twoich łez, kiedy tak naprawdę chciałem wziąć Cię w
ramiona i nigdy nie puszczać, tak byś nigdy nie uroniła prze ze mnie ani przez
nikogo innego, ani jednej łzy.
To śmieszne, że pisze do Ciebie w dniu Twoich 19 urodzin, kiedy na pewno
układasz sobie życie, planując ślub i gromadkę dzieci. Nawet nie wiesz, jak
bardzo chciałbym być tam z Tobą, obok Ciebie, jak bardzo chciałbym, żeby Twoje
plany dotyczyły także mnie. Aby ślub który planujesz, brała ze mną, a dla
gromadki Twoich dzieci byłbym ojcem, prawdziwym ojcem, którego ja nigdy nie
miałem.
Kocham Cię
Draco
Ps. Jutro wyjeżdżam do Stanów.
- Do Hermiony
Granger – powiedział do małej szarej sówki, która chwyciła zaadresowany list i
wyleciała przez okno, do pewnej uroczej szatynki.
***
Czytała list,
jego list. Jej ręce drżały, a po policzkach spływały strumienie łez. Dlaczego
on mówi jej to dopiero teraz? Przecież nie wyśmiała by go, gdyby jej o tym
powiedział wcześniej. Jakby mogła? Skoro sama darzyła go tym samym uczuciem co
i on ją. Kochała go jak nikogo innego. Miłością zakazaną która, nie ma prawa
bytu, jednak kochała. Jak to możliwe? Zakochała się w największym wrogu, który
codziennie zamieniał jej życie w piekło. Nieprawdopodobne, a jednak. Kiedy to
się zaczęło? W szóstej klasie
Płakała, znowu przez niego płakała, znowu
ją zranił, znowu bolało, znowu przez niego. Kochała go, kochała Rona,
przynajmniej jej się tak wydawało, a on ją cały czas ranił, cały czas pokazywał
ile dla niego znaczy, tyle co nic, zwykła dziewucha, która jest potrzebna do
odrobienia i sprawdzenia pracy domowej.
Chciała znaleźć ustronne miejsce, gdzie
będzie sama i będzie mogła dać upust swoim emocjom i wtedy jej się przypomniało
gdzie nikt nigdy nie zagląda. Łazienka Jęczącej Marty.
Po policzkach ciekły jej łzy, sprawiając,
że nie widziała dobrze drogi, wyglądała okropnie, włosy potargane, a pod
powiekami miała zacieki po tuszu, usta popękane, a oczy czerwone i zapuchnięte.
Wpadła do łazienki, mocno trzaskając
drzwiami, a kiedy tylko przekroczyła próg, od razu upadła na kolana i jeszcze
głośniej zaszlochała.
- Kto tu jest? – ktoś zadał pytanie.
Uniosła głowę i spojrzała w stronę umywalek, gdzie było zupełnie ciemno, jednak
kiedy zmrużyła oczy zobaczyła zarys postaci, męskiej postaci.
- Kim jesteś? – zapytała. Jej głos drżał,
a ręce się trzęsły, bała się.
I wtedy ten mężczyzna wyszedł z cienia, a
jej oczy wyszły z orbit. Stał przed nią w całej okazałości, stał przed nią sam
Draco Malfoy.
- Co tu robisz? – spytał, a ona
zapomniała jak się mówi, więc rozpłakała się na nowo.
- Co się stało? – kolejne pytanie.
- Leć Malfoy. Leć i powiedz wszystkim co
zobaczyłeś. Nic nie wartą szlamę, która użalała się nad samą sobą.
Spodziewała się, że ją wyśmieje, wyzwie
od szlam, powie jaka to ona jest głupia, wyjdzie wszystkim rozpowie to co
widział, ale że zrobi coś takiego.. tego by się nie spodziewała.
Uklęknął obok niej i przytulił, a ona
która potrzebowała właśnie tego, wtuliła się w jego ramiona. Siedzieli na
podłodze wtuleni w siebie, było jej tak dobrze, że nie zauważyła nawet, że
chłopak także płacze mocząc przy okazji jej puszyste włosy.
Wtedy zrozumiała, że nie kocha Rona. Ona
kocha zupełnie kogo innego. Człowieka którego uważała za największego wroga ...
Biegła ile
sił w nogach. Zadzwoniła do kogo trzeba i już wiedziała o której i gdzie ma
samolot. Nie mógł wyjechać. Nie teraz. Kiedy mogli być szczęśliwi.
Zobaczyła go.
Podawał bilet, kobiecie o czarnych włosach. Stał do niej tyłem, ale ona i tak
poznała, by go wszędzie. On był jedyny i wyjątkowy. Jedyny w swoim rodzaju.
- Draco! –
krzyknęła.
Odwrócił si
do niej powoli, a kiedy ją ujrzał otworzy szerzej oczy. Nie czekała na nic,
podbiegła do niego rzucając mu się na szyję. Objął ją w pasie, zdezorientowany,
a ona rozpłakała się jak małe dziecko.
- Nie
wyjeżdżaj! Nie możesz wyjechać – mówiła.
- Muszę.
Życie bez Ciebie nie ma dla mnie sensu – odpowiedział.
- Nie
zostawiaj mnie, Draco. Bądź przy mnie i nigdy nie opuszczaj, słyszysz? -
Spojrzała mu w oczy – Bo kocham Cię tak mocno, że gotowa bym była oddać za
Ciebie życie.
Patrzył na
nią oniemiały. Jego największe marzenie właśnie się spełniło. Nie wiedział co
powiedzieć, więc tylko pochylił nad nią głowę i musnął wargami jej usta.
Hermiona szybko oddała jego pocałunek , był on subtelny, pełen pasji i
czułości, wyrażał wszystkie uczucia które się w nich kłębiły.
- Tak bardzo
Cię kocham – szepnął, patrząc jej prosto w oczy.
- Ja Ciebie
też – odpowiedziała również szeptem.
3 miesiące później ...
- Wyjdziesz
za mnie? – klęczał na jednym kolanie, patrząc na kobietę swojego życia, jego
ukochaną, jego
Hermionę,
której właśnie w oczach stanęły łzy szczęścia.
- Tak –
zdołała wykrztusić i rzuciła się na Draco. Przewracając się razem z nim na
podłogę, na przemian całując i mówiąc jak to go bardzo kocha.
Pół roku później ...
- Ja Draco
Lucjusz Malfoy, biorę Ciebie Hermiono Jean Granger za żonę i ślubuję Ci miłość,
wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi
dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
- Ja Hermiona
Jean Granger, biorę Ciebie Draconie Lucjuszu Malfoy, za męża i ślubuję Ci
miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci.
Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Rok później ...
- Draco! Draco!
- Co się stało, kochanie?
- Jestem w ciąży!
Podniósł swoją żonę do góry i okręcił w
koło, był najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, miał ukochaną żonę, która była
w ciąży! Czego chcieć więcej?
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też.
Piękny list. Czytałam z zapartym tchem.
OdpowiedzUsuńPłakałam... Tak. Ja po raz pierwszy, od kiedy czytam blogi, się rozpłakałam. Ten list miał w sobie tyle emocji i uczuć... Piękny.
OdpowiedzUsuńHermiona zdążyła "w ostatniej chwili". Cieszę się, że nie wyjechał :) .
O. Dzisiaj masz urodziny? To tak... wszystkiego najlepszego kochana. Dużo szczęścia i zdrówka! Byś miała coraz więcej sukcesów w pisaniu!
Pozdrawiam,
K.M.
Ojejku, aż się rozpłakałam w czasie listu Draco :( był taki uczuciowy :)To było bardzo emocjonujące i po prostu... piękne :)
OdpowiedzUsuńJestem pod wielkim wrażeniem :)
Wszystkiego naj!!! :D
Piękna miniaturka, aż się łza kręci w oku :-)
OdpowiedzUsuńmojeminiopowiadania.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPiękne, urocze, z happy endem. Czego chcieć więcej?
Pozdrawiam,
Vilene (nie-pytaj-mnie-o-jutro.blogspot.com <- zapraszam na nowy rozdział. ;))
Miniaturka cudna, ten list jest genialny.:)
OdpowiedzUsuńspóźnione wszystkiego najlepszego.:)
pozdrawiam,
la_tua_cantante_
www.amor-deliria-nervosa-dramione.blogspot.com
Miniaturka jest świetna, bardzo przyjemnie mi się ją czytało :) Oby takich więcej :D
OdpowiedzUsuńhttp://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
O boże ja. Ja nie wiem co powiedzięc. To było jest piękne. I nie wiem jak to wyrazić słowami. Ale łał wspaniałe tyle uczuć draco nie mogę uwierzyć jak przecudnieto opisalas. Płakałam się hratuluję ze umiesz wywołać takie uczucia
OdpowiedzUsuńSpóźnione najlepszegotatia
Zapraszam do siebie charlotte-petrova-dramione.blogspot.com
List Draco do Hermiony był przecudowny! :D.
OdpowiedzUsuńŚwietna miniaturka, aż mi się ciepło na sercu zrobiło, uwielbiam tą parę, a zwłaszcza jak są razem! :)
pozdrawiam, Zou.
http://hermionyswiat.blogspot.com/
Mega spóźnione życzenia z okazji urodzin (taaak, praca robi swoje, błagam o wybaczenie D:), dużo weny, uśmiechu i całej masy szalonych pomysłów na kolejne części opowiadania :D :*
OdpowiedzUsuńJednocześnie chciałabym podziękować za wszystkie Twoje komentarze, jakie pojawiły się pod moją historią, nie ma nic wspanialszego niż towarzyszący pisaniu czytelnicy, na których wsparcie zawsze mogę liczyć. Raz jeszcze dziękuję! :*
Pozdrawiam ^^
Miniaturka świetna, list bardzo wzruszający, no i najważniejsze, że historia zakończona happy endem ;)
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwoscią czekam na następny rozdział i na miniaturke ;)
Świetne ! :)
OdpowiedzUsuńBoska miniaturka. A ten list, po prostu poezja. Taki przepełniony emocjami, miałam łzy w oczach.
OdpowiedzUsuńTak, wiem, mam świetny refleks, ale dopiero teraz zauważyłam, że pisałaś miniaturki jeszcze xD
OdpowiedzUsuńA co do samej notki, to list był bardzo, bardzo wzruszający. Wogóle scena na lotnisku - och, ach - genialna <3 Cudowny pomysł - świetnie napisane :D
Lecę czytać następne i nadrabiać zaległości :*
Więcej takich ;*
Ściskam ;*
e_schonheit ;*